Rozdział 75 (Maks)


Chłopak siedział przed ekranem komputera, wpatrując się w swoje zapiski. Dzisiejszego dnia panna Miles pozwoliła mu wyjść wcześniej, więc postanowił się pospieszyć. Mieli się wybrać razem z Eileen na jakiś film do kina, a potem na kolację. Musiał zarezerwować miejsce w restauracji nieco wcześniej. Miał swojej dziewczynie coś ważnego do oznajmienia. Nie wiedział tylko, jak się do tego zabrać. Przez jakiś czas zastanawiał się, jak ma to ugryźć. W końcu postanowił, że nie będzie się do tego przygotowywał. W końcu to, co najważniejsze, zawsze nosił w sobie. Dłużej nie ukryje tajemnicy. 

Wyszedł z pracy, omijając po drodze zwały śniegu. Na szczęście ostatnie zimy nie były aż tak uciążliwe. Ludzie przestali ślizgać się po chodnikach i zaczęli chodzić normalnie. 

Niedawno zdał większość kolokwiów, więc nie musiał się więc martwić o to, jak pójdą egzaminy. Absolutnie niczym się nie stresował, jego studia niedługo dobiegną końca, przynajmniej na razie niczego nie planował. Panna Miles wspominała tylko, że bardzo chętnie pośle go dalej, jeśli nadal będzie chciał dla niej pracować. Chłopak nie chciał zmieniać pracy, bardzo mu się tam podobało. Poza tym, dzięki temu miał blisko do Eileen, a to również było dla niego ważne. I cieszył się, że panna Miles ma do niego takie zaufanie. 

Wrócił do domu, wziął prysznic i przygotował się, szukając w szafie jakichś ubrań. Gdy już je znalazł, zerknął na zegar. Eileen powinna skończyć pracę za parę minut, więc postanowił się po nią przejść. 

Kawiarnia Éclaircie była ozdobiona płatkami śniegu przywieszonymi do szyb i wiszącymi ponad głowami klientów bombkami. Tasha stała przy ladzie, rozmawiając z kilkoma osobami. Maks wszedł do środka, witając się z nią. Uśmiechnęła się do niego i pomachała mu. 

Z zaplecza wyszła Eileen, zawiązując frotkę na końcówce swojego warkocza. Kiedy zobaczyła Maksa, uśmiechnęła się do niego. Chłopak odwzajemnił ten gest. 

Po chwili oboje opuścili kafejkę, idąc w stronę mieszkania. Maks nie musiał długo czekać, aż Eileen się przygotuje. Należała do osób, które nie potrzebowały wiele czasu, by ładnie wyglądać. Zresztą, po tym, jak chłopak widział ją w pełni... Podobała mu się w każdej odsłonie. 

Dziewczyna wyszła z pokoju. Maks spojrzał na nią. Miała na sobie prostą czerwoną sukienkę i czarne szpilki. Co ciekawe, proteza wcale jej w niczym nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, Eileen wcale nie była przez nią skrępowana. 


 – Wyglądasz... niesamowicie – wydukał, wpatrując się w nią z podziwem. 

 – Ty też – odparła, nie pozostając mu dłużną. – Jedziemy? Seans niedługo się zacznie. 

Chłopak skinął głową, otwierając drzwi od mieszkania. Upewnił się, że włożył do kieszeni marynarki to, czego potrzebował na dzisiejszy wieczór. O najważniejszym nie zapomniał. 

Wyszli z mieszkania, kierując się do samochodu. 

Przy kasie biletowej kina zgromadziło się sporo osób, które chciały zakupić bilet na ostatnią chwilę. Maks pomyślał o tym wcześniej. Skoro i tak wszystko planował, nie chciał dzisiaj niczego zepsuć. Dzięki temu on i Eileen mogli wyminąć tę kolejkę, kierując się prosto do sali. 

Na ekranie pojawiały się jakieś komedie romantyczne z wątkiem świątecznym w tle.

Maks nie pamiętał już, kiedy ostatni raz był w kinie. Dotychczas wydawało mu się, że nie ma czasu na takie rozrywki. Rzadko kiedy marnował czas i zazwyczaj stukał w klawisze, tworząc coś własnego. Tym razem oglądał czyjąś wizję. Nie żałował jednak tej decyzji. W końcu był tutaj z Eileen. Miał tylko nadzieję, że nie zaśnie. Zazwyczaj żadna akcja nie potrafiła go wciągnąć na tyle, by nie zajmował się czymś innym. 

Rozejrzał się po sali kinowej, gdy seans się zaczął. Wiedział, że większość osób wcale nie przyszła tutaj na film. Nie miał jednak zamiaru wchodzić tym ludzim w paradę. Jakby nie patrzeć – sam do nich należał. 

Zerknął na Eileen. Dziewczyna wpatrywała się w ekran, śledząc losy bohaterów. Jej twarz była oświetlona, więc Maks mógł w spokoju obserwować emocje, jakie przenikały po twarzy Eileen. Potrafiła zżyć się z bohaterami tak, jakby sama przeżywała to, co oni. Chłopak uważał, że to nieco zabawne. Mieli do czynienia tylko z filmem. Jednak czasem to, co dzieje się na ekranie, zostaje przeniesione do prawdziwego życia. 

Po seansie wszyscy opuścili salę, kierując się do galerii handlowej. Maks zaprowadził Eileen do samochodu, otwierając przed nią drzwi. 

 – Maks, nie mówiłeś, że masz w planach coś jeszcze – powiedziała zaskoczona. 

 – Wtedy nie byłoby niespodzianki – odparł z szelmowskim uśmiechem. 

Eileen zajęła miejsce pasażera, a on usiadł za kierownicą. 

 – Gotowa? 

 – Nie mam pojęcia, na co – zaśmiała się, ukrywając rumieniec. 

 – Przekonasz się na miejscu, 'Leen. 

Wyjechał z parkingu, kierując się w stronę centrum. W przyszłości musiał pomyśleć o tym, by kupić jakiś samochód. W sumie niewiele mu brakowało. Dzielił pieniądze, które zarabiał, pomiędzy to, co było mu potrzebne a to, co mógł zaoszczędzić. Powinien zastanowić się nad tym, co wybierze. 

Dzięki temu, że zarezerował wcześniej miejsce, znalazł miejsce na parkingu. I całe szczęście, gdyby nie to, długo by szukał. On i Eileen wyszli z auta, kierując się do drzwi restauracji. 

Pomieszczenie nie było nadmiernie ustrojone świątecznymi ozdobami, co bardzo spodobało się Eileen. Restauracja miała swój własny styl, wyglądała jak królewskie salony przepełnione czernią z elementami złota. Na stołach leżały białe obrusy, na blatach paliły się kremowe świece stojące obok bordowych róż. Atmosferę w pomieszczeniu utrzymywała też niezwykła, klasyczna muzyka. Zachwycona dziewczyna obróciła się w stronę Maksa, gdy kelner wskazał im ich stolik. 

 – To miejsce jest niesamowite – oznajmiła, siadając na gustownym czarnym krześle. 

 – Miałem nadzieję, że to powiesz – uśmiechnął się, kładąc złożone dłonie na blacie. 

Eileen rozglądała się po pomieszczeniu. U góry sufitu wisiały kryształowe żyrandole, w których zamknięte zostały wszystkie barwy tęczy. 

Maks oparł głowę o dłoń, z uśmiechem obserwując zachwyt na twarzy Eileen. Nie było łatwo znaleźć takie miejsce, dlatego postanowił zapytać się szefowej o radę. Wiedziała, dokąd się wybrać, by miło spędzić czas. Co jak co, ale miała swoje wymagania. Maks chciał śmiać się na samą myśl o tym. I pomyśleć, że niektórym tyle potrzeba do szczęścia. 

Przy stoliku pojawił się kelner, podając gościom kartę dań. Maks zauważył, że Eileen nie ma w zwyczaju błądzić po najdalszych kartach menu, gdzie znajdowały się najdroższe potrawy. Nie chodziło o to, że nie miała wygórowanych wymagań. Już dawno stwierdziła, że dla niej nieważne jest, co je, lecz z kim. I Maks przyznał jej rację. 

Jakiś czas później kelner zebrał zamówienia, zaś Maks i Eileen siedzieli przez chwilę w ciszy. Chłopak zastanowił się, kiedy nadejdzie odpowiedni moment na to, by zrobić to, co miał w planach. Uznał jednak, że zaczeka. Moment na pewno nasunie się sam. 

Kelner pojawił się przy stole z tacą, kładąc przed nimi zamówione wcześniej dania. Oprócz tego otworzył butelkę szampana, z gracją rozlewając go do kieliszków. Maks zerknął na niego, zaś kelner skinął głową. 

Gdy mężczyzna zniknął w kuchni, muzyka została zmieniona. Mężczyzna, który dotychczas śpiewał powolne utwory, nagle zamienił się w człowieka o śródziemnomorskiech korzeniach. W tle dało się usłyszeć dźwięk gitar i delikatnych uderzeń w bębny. 

Maks spojrzał na Eileen, widząc uśmiech na jej twarzy. Dziewczyna odwróciła głowę, wpatrując się w mężczyznę, który śpiewał Rhythm Divine

Gdy mężczyzna powoli schodził ze sceny, wyśpiewując ostatnie wersy piosenki i tańcząc w jej rytm, Maks uznał, że nadszedł idealny moment, by powiedzieć Eileen to, co od dawna zamierzał. Wyciągnął z kieszeni ukrywany skarb i zaczekał, aż dziewczyna obróci się w jego stronę. 

 – Moja ulubiona piosenka – powiedziała, zerkając na Maksa. 

Chłopak skinął głową. Dobrze o tym wiedział. Ten kawałek na zawsze będzie mu się kojarzyć z ich pierwszą wspólną nocą. Podejrzewał, że jej też. Dlatego chciał utrzymać wszystko w klimacie dobrych wspomnień. 

Uśmiechnął się do niej, i – wciąż nie wiedząc, jak to ma do końca wyglądać – wyciągnął z kieszeni pudełeczko z cenną zawartością w środku. 

 – Chciałem cię o to spytać już dawno – powiedział, wpatrując się w nią. – Eileen, czy ty... 


Oczy Eileen zalśniły, gdy zobaczyła przed sobą pierścionek zaręczynowy. Zakryła usta dłonią, chcąc powtrzymać się od płaczu. Pokręciła głową z niedowierzaniem, po chwili jednak kiwnęła nią kilka razy, udzielając mu twierdzącej odpowiedzi. W końcu podała Maksowi dłoń. Chłopak wsunął pierścionek na jej palec, po czym wstał, całując ją. 

W restauracji rozległy się brawa. Maks zupełnie zapomniał o tym, że wokół znajdują się inni ludzie. Liczyła się dla niego tylko odpowiedź Eileen. Miał szczęście, że była pozytywna. Niczego więcej nie chciał.