Rozdział 87 (Oliver)

HIGH HOPES

Oliver wyszedł z pracy, niosąc w dłoni stos dokumentów. Miał jeszcze mnóstwo rzeczy do załatwienia. Nie zdążył się zorientować, kiedy kilka miesięcy przemknęło mu pomiędzy palcami, w końcu nadszedł marzec, a do ceremonii Joaquina i Kamila zostało zaledwie parę dni.

Wsiadł do samochodu i rzucił teczki na siedzenie, po czym odpalił silnik. Miał dzisiaj odebrać Ashling ze szkoły i odwieźć ją do mieszkania, ponieważ Claire go o to poprosiła – musiała zostać dłużej w pracy, by mieć wolny weekend. Oliver doskonale to rozumiał. Claire bardzo przejęła się tym wydarzeniem, chciała, by ceremonia się udała, dlatego też poświęcała każdą wolną chwilę na dodatkową pracę, by mieć spokojną głowę podczas imprezy.

Oliver zatrzymał się pod budynkiem szkoły, wypatrując Ash. Dziewczyna rozmawiała ze swoimi koleżankami, pokazując im coś w książce. Gdy zauważyła Olivera, pomachała do niego i gestem wskazała, by chwilę poczekał. Całe szczęście, że mężczyzna poznał już, co oznaczały poszczególne symbole wykreowane przez Ash. Po wielu miesiącach znajomości młodej, zrozumiał jej zwyczaje.

Gdy o tym myślał, to wydawało się niesamowite. Claire była osobą, o której myślał codziennie. Co więcej, nareszcie wiedział, co naprawdę czuje. Od czasów, gdy Joaquín rozwiązał swoje konflikty, Kamil pogodził się ze wszystkim, pozostali również znaleźli się na prostej. Wszystko zaczęło się układać. Rodzina tych ludzi, połączonych ze sobą jednym węzłem, zaczęła się powiększać.

Wkrótce jeden duet zostanie połączony wiecznym węzłem. Oliver uśmiechnął się na tę myśl. Nigdy nie sądził, że będzie kibicował swoim przyjaciołom aż tak.

Ashling skończyła swoje dywagacje i wsiadła do auta na tylne siedzenie.

– Oliś, odebrałeś już prezent?

– Jeszcze nie. Czekałem na ciebie.

Ash klasnęła w dłonie, ciesząc się. Oliver uśmiechnął się do wstecznego lusterka. Domyślał się, że dziewczyna będzie chciała zobaczyć, co takiego on i Claire przygotowali dla Joaquína i Kamila.

Oliver wyjechał na główną ulicę, słuchając, co takiego Ash ma mu do opowiedzenia. Zawsze była bardzo gadatliwa, ale teraz dzieliła się z nim wszystkimi spostrzeżeniami z zajęć. Oliver był dumny, gdy słyszał, jak świetnie dziewczyna radzi sobie ze swoimi szkolnymi obowiązkami. Był pewien, że w przyszłości będzie częścią jakiegoś wielkiego projektu albo odkryje coś niezwykłego. Nie wiedział jeszcze, co takiego, ale Ash miała przed sobą niewątpliwie świetlaną przyszłość. Po śmierci rodziców poświęciła się nauce, by zapomnieć o przykrych doświadczeniach. Tam, gdzie inni by się poddali, ona brnęła naprzód, nie wierząc tym słowom, które mogłyby ją pogrążyć. Oliver zastanawiał się, jak wielka siła drzemała w dziewczynie. Jako psycholog znał osoby, które wydawały się mocne od zewnątrz, jednak w środku były kruche i mizerne. Ash była tego kompletnym przeciwieństwem. Jej postawa względem życia charakteryzowała się niezwykłą dorosłością i chociaż czasami dziewczyna mogła irytować wieczną dociekliwością, to jednak uczyła się na błędach. Nikt nie musiał jej niczego powtarzać dwa razy.

On i Ash zatrzymali się przed galerią handlową. Dziewczyna wyskoczyła z samochodu, niecierpliwiąc się. Oliver zamknął auto i wskazał jej miejsce, do którego mieli się udać.

Gdy Jojo samotnie podróżował przez Auditum, natrafił na Eliasza i Aggie w herbaciarni. Oliver wiele razy nasłuchał się opowieści o tym, jak chłopak wiązał swoje wspomnienia z dzieciństwa ze wspólnymi posiedzeniami przy stole razem z rodzicami. Odkąd pogodził się z przeszłością i uznał ją za integralną część swojego dziedzictwa, żył w zgodzie sam ze sobą, a pozytywne wspomnienia wyparły parszywe koszmary.

Oliver i Ashling weszli do lokalu, witając się z obsługą. Ekspedientka, widząc Olivera, uśmiechnęła się i od razu zaprosiła jego i Ash na zaplecze, chcąc im pokazać przygotowany prezent.

Mężczyzna ruszył za kobietami do pomieszczenia. Na stole ustawiono ogromny kosz, w którym znajdowały się rozmaite rodzaje herbat i kaw. Każda z nazw nawiązywała do jakiegoś wspólnego momentu Joaquína i Kamila albo wszystkich przyjaciół. Ich wyborem zajęła się Claire, która – słysząc opowieści Olivera – nagle dostąpiła niesamowitej weny i postanowiła nazwać poszczególne mieszanki własnymi imionami. Mężczyzna natomiast odnalazł bardzo ciekawy zestaw porcelany, który idealnie nadawał się do wspólnych posiedzeń przy herbacie i kawie. Filiżanki zawierały wielość elementów Wszechświata, czegoś, co łączyło Joaquína i Kamila i ich wspólne zainteresowania. Wszystko było wykonane ręcznie i poświęcono temu naprawdę wiele czasu. Oliver był przekonany, że taki prezent przypadnie młodemu artyście do gustu.



Ashling, widząc przygotowany prezent, otworzyła usta ze zdziwieniem, a później uśmiechnęła się szeroko.

– Jest idealny! – zawołała, przypatrując się poszczególnym elementom.

– Nie sposób się nie zgodzić – uśmiechnęła się ekspedientka. – Wszystko jest już gotowe. Poproszę przyjaciela, by pomógł zanieść kosz do pana samochodu.

Oliver skinął głową z uśmiechem, kątem oka zerkając na Ash, która wciąż wpatrywała się w przygotowany zestaw.

Wciąż zastanawiał się, czy chciałaby uczestniczyć w tej uroczystości. Spytał nawet Joaquína, czy mógłby ją zabrać i chłopak się zgodził. Jednak Ash stwierdziła, że chciałaby spędzić weekend u dziadków. Oliver miał dziwne wrażenie, że było to ciche pozwolenie dziewczyny na to, by on i Claire wybrali się na imprezę we dwójkę. Dziewczyna zawsze trzymała się blisko Claire, jednak odkąd Teagan i Acris zaczęli się spotykać, Ash postanowiła się wycofać. Mężczyzna zastanawiał się, czy była to jej świadoma decyzja, czy nie burzy jakiegoś wcześniej ustalonego porządku.

Widząc jednak, jak Ash go traktuje, był pewien, że dziewczyna zrozumiała, co jest dla nich wszystkich najlepsze.

Uśmiechnął się do niej. Odpowiedziała mu tym samym.