Rozdział 9 (Aggie)


Aggie nie spała jeszcze, kiedy Maks położył się do łóżka. Nie odważyła się zacząć rozmowy, nie miała zresztą takiej potrzeby, wiedziała, że chłopak jest wystarczająco zmęczony. Nie dość, że pracował, to jeszcze się uczył. Aggie nie mogła uwierzyć, iż mimo swojego stanu zdrowia, który na szczęście się polepszył, chłopak wciąż zachowywał się tak, jakby nic się nie działo. Wiedziała, że pokonanie demonów wiązało się z przeminięciem większej choroby, choroby duszy, która jest w stu procentach powiązana z ciałem. Ciało i umysł były nierozłączne, nic nie potrafiło ich podzielić. Dlatego wierzyła, iż duchowy spokój przyniesie też ulgę fizyczną. 

Jeśli chodzi o dzisiejszy obiad, naprawdę się postarała, przynajmniej takie miała wrażenie. Co prawda nie mogła wierzyć Maksowi, gdyż jemu naprawdę obojętne było, co zje – nie był zbyt wybredny. Jednak ona wolałaby czasem usłyszeć od niego prawdziwą opinię, nawet widzieć jakiś bunt. Tymczasem czegokolwiek nie zrobiła, on zawsze był wyrozumiały. Zastanawiała się, czego jest to oznaką. Tak, powiedział jej, że ją kocha. Skąd jednak ma mieć pewność, że osoba, którą spotkała wtedy w ciemnym korytarzu ponurego zamczyska, gdy Naznaczeni walczyli ze swoimi demonami, była Maksem? Wiedziała, że chłopak nie jest egoistą i dlatego udało jej się go rozpoznać. Mimo wszystko wieczne zgadzanie się na to, co przynosi każdy następny dzień, zdecydowanie jej nie pasowało. 

Wstała z łóżka i sięgnęła po laptopa, otwierając pocztę. W skrzynce mailowej znajdowała się wiadomość od matki. Dziewczyna otrzymała ją dzisiaj i zdążyła przeczytać już co najmniej dziesięć razy. Matka poinformowała ją, że wyjeżdża z kraju, gdyż podpisała kontrakt z brytyjskim lokalem, w którym ma pracować nocami jako hostessa. Poza tym, przymierza się chyba do rozstania z ojcem Maksa, ponieważ ten nie chce opuścić swojej pracy. Aggie prychnęła, czytając to po raz kolejny. Jej matka lubiła przebierać w mężczyznach, ale sądziła, że z Kaiserem zostanie nieco dłużej. No cóż, serce nie sługa. Dlatego też matka proponowała dziewczynie, by ta wyjechała razem z nią. Chciała się pogodzić po tych wszystkich latach i zacząć żyć na nowo. 


Aggie nie wiedziała, co ma z tym zrobić. Nie mogła teraz zostawić tego wszystkiego, wyjechać, zniknąć. Nie miała takiej potrzeby. Czy powinna mieć? Wokół tyle osób mówiło o wewnętrznym wyzwoleniu, o wyrwaniu się ze szponów starego świata i otwarcie się na to, co proponuje nowy wiek. Aggie musiała nauczyć się myśleć samodzielnie. Przez te wszystkie lata polegała na kimś, to ona była osobą pustą w środku. Nie potrafiła formułować własnego zdania, zgadzała się na wszystko, co jej się powiedziało. Być może to było powodem, dla którego pozwoliła matce tak po prostu odejść do obcego mężczyzny. Jak miała pogodzić nienawiść i współczucie, skoro ten mężczyzna był jednocześnie ojcem Maksa? Prawda była taka, że oboje zostali skrzywdzeni – ona i Maks – i dlatego postanowili się zbuntować. To była pierwsza decyzja, którą podjęli wspólnie. Wygląda na to, że była ona pierwszym krokiem we wspólną przyszłość. Nigdy nie pomyślała by, że ta przyszłość będzie aż tak szalona i nieprzewidywalna. 

Zupełnie jak ona. Chociaż bała się samotności, jej odrzucona część chciała przeciwstawić się złu, które opanowało jej otoczenie. Dzięki darowi, jaki posiadała, po części jej się to udało. Smutek, jakiego czasem doznawała, został zastąpiony przez radość po pokonaniu własnych demonów. 

Wydawać się mogło, że brakuje jej życia pełnego adrenaliny, jakiej to dawkę otrzymywała podczas misji Naznaczonych. Zawsze jest tak, że żałujemy straconych lat, że doceniamy je wtedy, gdy jest już dawno po czasie. Gdy pewnych rzeczy nie posiadamy i nie jesteśmy w stanie ich odzyskać, właśnie wtedy zyskują dla nas największą wartość. W gruncie rzeczy tę wartość dało się zastąpić czymś zupełnie innym, być może lepszym. Po latach niepokoju i obaw przyszedł wreszcie czas na odpoczynek. 

Doszła do wniosku, że musi uciec. Propozycja matki wcale nie należała do najgorszych. Jeszcze nie powiedziała o tym Maksowi, wiedziała, że chłopak źle zareaguje. Jednak nadszedł czas, by wreszcie zakończyć tę udrękę. Nigdy nie zacznie go traktować inaczej niż brata. Czuje się wręcz przytłoczona tym, że chłopak tyle o niej myśli. Nie kochała go tak, jak on tego chciał. W tym momencie przypomniała sobie słowa Kamila – czy można pokochać kogoś, kto nie odwzajemnia twoich uczuć? Owszem, można. Ona jednak nie chciała być częścią tego precedensu. Musi postawić Maksa przed faktem dokonanym, zanim chłopak zdąży zaprotestować. 

Zastanawiała się, czy powinna się pożegnać z chłopakami, w końcu spędzili razem nieco czasu. Nie chciała zachowywać się niestosownie, jednak nie mogła dopuścić do tego, by ktoś zepsuł jej plan. 

Odnalazła folder z kopiami roboczymi wiadomości. Długo myślała nad tym, co napisać matce. Wreszcie przyznała, że chce tego samego, co ona – nowego życia.