Rozdział 58 (Eliasz)


Eliaszowi udało się załatwić praktyki w pewnej poradni. Pracująca tam terapeutka zgodziła się, by chłopak brał udział w spotkaniach grupy jej klientów, by dowiedzieć się, jak z nimi pracować albo pomagał jej przy papierowej robocie. Oczywiście, zanim zdecydowała się na to, zasięgnęła informacji, przeglądając oceny chłopaka i rozmawiając ze znajomymi z kliniki. Na szczęście wszyskie opinie były pozytywne, tak pozytywne, że kobieta nie mogła uwierzyć, że ma do czynienia ze studentem, nie zaś z psychologiem po otrzymaniu tytułu magistra. 

Eliasz wpakował do torby śniadanie i wyszedł z domu. 

Dotarł do poradni pół godziny później. Wszedł do budynku, przyglądając się mu. Pomieszczenia były niezwykle sterylne. Przy oknach stały kwiaty, w których na pierwszy plan wybijała się zieleń. Eliasz skierował swoje kroki do gabinetu terapeutki. Zapukał i wszedł do środka. Pani April siedziała już przy swoim biurku i wypełniała jakieś dokumenty. 

– Ach, Eliasz. Jesteś już, świetnie. Usiądź proszę, zaraz przekażę ci, co potrzeba. 

Chłopak skinął głową. Miał zająć się sprawdzaniem kwestionariuszy osobowości i podliczaniem odpowiedzi. Miało to służyć sprawdzeniu, czy dany klient nadawał się do wykonywania konkretnego zawodu. Eliasz uważał to narzędzie za bardzo przydatne. Sam wiele się dowiedział o osobowości. 

Pani April skończyła układać dokumenty, po czym wstała od biurka i zaprosiła chłopaka, by usiadł na fotelu. 

– Proszę. Za godzinę możesz wpaść do pomieszczenia obok. 

– W porządku. 

Chłopak usiadł nad papierami, biorąc do ręki długopis. 


Gdy skończył sprawdzać kwestionariusze, odłożył te, które nie były w pełni uzupełnione. To też wiele mówiło o osobie mającej z nimi do czynienia. Eliasz nie chciał jednak wygłaszać pochopnych wniosków, nie znając kogoś. 

Zajrzał do sąsiedniej sali, w którym pani April czekała już na członków grupy, której terapii dziś przewodziła. Kobieta uśmiechnęła się do niego i zaprosiła go do środka. 

– Klienci wyrazili zgodę na twoją obecność, więc możesz spokojnie czynić notatki, jeśli tego potrzebujesz – oznajmiła, zerkając na chłopaka. 

Eliasz skinął głową, widząc, jak w sali pojawiają się pierwsze osoby należące do grupy. 

Przypominał sobie, jak bardzo kiedyś bał się wysokości. Jego lęk najprawdopodobniej pojawił się już w dzieciństwie, a przynajmniej był od niego zależny. Teraz jednak, będąc go świadomym, chłopak nie musiał się już niczego bać. Pokonanie swojego lęku należy do jednego z najbardziej niezwykłych działań, jakie podejmuje człowiek. W takich chwilach Eliasz wspominał, co robili Naznaczeni i zdał sobie sprawę, że w rzeczywistości ich działania kierowały się ku temu, by pomóc innym i sobie nawzajem w przezwyciężeniu traumy. 

Osoby, które podjęły próbę socjalizacji, mimo swojej ogromnej nieśmiałości, na pewno należały do odważnych. Nie każdy umiał rozmawiać otwarcie. I nie chodziło tutaj o bycie intro- czy ekstrawertykiem, a o strach przed oceną ze strony innych. Na szczęście Eliasz miał czas, by przyjrzeć się reakcjom tych ludzi i zrozumieć podstawy ich działania. 

Rodzice często budują poczucie własnej wartości swojego dziecka. Czasem, jeśli córka nie usłyszy od ojca, że jest piękna, będzie poszukiwać w życiu kogoś, kto ją o tym zapewni. Jeśli syn nie dowie się, że jest czegoś wart, znajdzie ludzi, którzy mu to powiedzą, jednak to towarzystwo może być toksyczne. Istnieje wiele teorii mówiących o tym, że nasze życie jest nieodłącznie związane z przeżyciami z dzieciństwa, ponieważ przeszłości nie da się oddzielić od tego, co dzieje się teraz. Owszem, można o niej zapomnieć, ale ona i tak przypomin nam o tym, co było. 

Istniały jednak sposoby na to, by kontrolować swoje życie. Do tego przydatne było poczucie własnej wartości, którego odbudową zajmowała się pani April, naprowadzając swoich klientów na trop. Eliasz cieszył się, że jest mu dane współpracować z kobietą. Była niezwykle pogodną, miłą i inteligentną osobą, z wyglądu bardzo delikatną, ale stanowczą. 

Gdy grupa zaczęła ze sobą rozmawiać, chłopak wsłuchiwał się w historie opowiadane poprzez poszczególne osoby. Niesamowite, każda z nich miała własną rzeczywistość. Istniała jednak różnica pomiędzy subiektywizmem a obiektywizmem. Jeśli ktoś cierpiał na arachnofobię, pająki były dla niego ogromnym utrapieniem. W rzeczywistości mógł bać się tylko tego, czego nie był w stanie kontrolować, ich szybkiego ruchu. Osoby dotknięte klaustrofobią czasem obawiały się wind, a właściwie tego, że mogliby w nich zginąć. Ten strach był tak samo absurdalny jak ten przed lataniem, gdzie statystycznie zdarzało się więcej wypadków samochodowych niż lotniczych. 

Jednak przerażona osoba jest nieświadoma swoich lęków, co czyni ją przesadnie lękającym się obywatelem, który za wszelką cenę stara się przekonać siebie i innych, że ma rację, nie może się mylić. Tymczasem prawda leży na wyciągnięcie ręki, a mimo wszystko ciężko po nią sięgnąć, nie mogąc rozwiązać swojego konfliktu. Nie można przezwyciężyć problemu, którego się nie widzi. 

Eliasz zapisywał swoje spostrzeżenia w notatniku, raz po raz zerkając na panią April. Sposób, w jaki prowadziła grupę, bardzo mu się podobał. Nikomu nie narzucała swojej wizji i starała się wskazać drzwi, to klient posiadał klucz, który miał je otworzyć. Tak powinien postępować prawdziwy psycholog. 

Gdy sesja się skończyła, zgromadzeni powoli opuszczali salę, ustawiając krzesła na swoje miejsce. Pożegnali się z panią April i ruszyli w stronę wyjścia. Eliasz uśmiechnął się, widząc, jak potrafili stać się wspólnotą chociaż na ten krótki czas. 

– Robią postępy – zauważył, zwracając się do terapeutki. Kobieta skinęła głową. 

– Zmiany nie są widoczne od razu, ale widać, że naprawdę ich chcą. Cóż, na nas też pora. Do zobaczenia po majówce. 

Chłopak uśmiechnął się i wrócił do sąsiedniego pokoju, by zabrać swoje rzeczy. Wkrótce opuścił budynek.